środa, 27 lipca 2011

Razorwyre- Coming Out EP

                            
Debiutanckie EP zespołu Razorwyre, wyszło już w 2009 roku. Przyznam się, z bólem serca, że poznałem ich muzykę dopiero teraz i zabieram się za recenzje materiału. Dlaczego z bólem serca? Ano dowiecie się za chwilę. Dostajemy 5 numerów, czyli typowe EP, ale materiał trwa ponad 22 minuty, więc praktycznie tyle co Reign in Blood Slayera. Dla mnie wystarczająco dużo, żeby ocenić potencjał chłopaków ich umiejętności techniczne i aranżacje. Pierwszy kawałek Party of Five, wchodzą bębny, zaraz po nich gitary i wokal- od razu się dowiadujemy, że będziemy mieć do czynienia z heavy/thrashowymi kawałkami. Moja pierwsza myśl- ohmygod, to ktoś tak jeszcze brzmi w dzisiejszych czasach? Z lekką niechęcią słuchałem przez pierwsze sekundy, ale z czasem kiedy kawałek zaczął się rozkręcać, poczułem klimat. Kompozycje typowo w stylu lat 80` i pomyślałem- chuj mnie to obchodzi, to brzmienie świetnie siedzi! Super, że ktoś tak jeszcze brzmi. Co do aranżacji, sporo melodyjek, solówek, gitarzyści do słabych nie należą. I to zarówno pod względem gry, techniki jak i robienia numerów. Kawałki są dobrze zrobione, nie ma dziwnych wejść z dupy, wszystko jest poukładane. Poukładane, aczkolwiek sporo w tym heavymetalowego szaleństwa. W muzyce Razorwyre, można doszukiwać się wielu inspiracji. Zarówno heavy metalowych jak i thrahsowych, a Razorwyre zgrabnie łączą te dwa gatunki, dodając jeszcze do tego trochę własnego stylu. Płytę polecam głównie osobą które tęsknią za latami 80`. Które kochają to brzmienie i te kompozycje. Dużo gitarowych popisów, cały czas oczywiście jest gęsto. Co do wokalu- nie spadam z krzesła, ale jak najbardziej jest ok. Nie znam chyba za dużo zespołów z Nowej Zelandii, ale Razorwyre staję się moim jednym z ulubionych zespołów z tamtych stron.

8/10
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz