wtorek, 26 lipca 2011

Dominik Mądrachowski (Łeb Prosiaka)


Z tym wytatuowanym gościem znam się już jakiś czas. To stary wyjadacz i oddany fan metalu, a swoją karierę muzyczną jako basista rozpoczął już ponad 20 lat temu. 
O początkach, wydarzeniach w Norwegii, koncertach i obecnej grze w zespole Łeb Prosiaka, rozmawiam z Dominikiem Mądrachowskim.



Cześć Dominik! Co u Ciebie? Pogoda daje popalić? U mnie było strasznie nie przyjemnie, ale powoli zaczyna się poprawiać...
Cześć:-) Po staremu jak to mawiają wikingowie, haha wiesz, upałów nie cierpię także męczę się latem. Nadaje się do życia w norweskich lasach.


Ale po tym wszystkim co wydarzyło się teraz w Norwegii? Słyszałeś o tym? Co uważasz o całym tym wydarzeniu, a raczej- tragicznych wydarzeniach.
Słuchaj, ja kocham Norwegię za krajobrazy, klimat, cało to piękno i surowość. To co miało miejsce w zeszłym tygodniu było wyczynem szaleńca i tyle. Tam nadal mieszkają cudowni ludzie, tolerancyjni dla emigrantów i rożnych religii. Niestety wszędzie tam, gdzie poglądy polityczne czy tez religijne mieszają się z fanatyzmem powstaje ekstremizm, i rożne tam inne gówno, jakie lata po głowie skrajnym prawicowcom. Jedno powiem jasno - NIENAWIDZĘ FASZYSTÓW I SKRAJNYCH NACJONALISTÓW!
  
Jasne, różnice kulturowe, religijne i polityczne zawsze były w Norwegii widoczne i powstawały przez to różne tragedie. Podając chociażby przykład z muzycznego świata jak to Varg Vikernes zamordował Euronymusa właśnie za różnice w poglądach politycznych...Czy palenie kościołów...Jak myślisz z czego to wszystko może wynikać?
Nie jestem politologiem dlatego moje tłumaczenie będzie krótkie i proste. Uważam i powtórzę to jeszcze raz, że wszędzie tam gdzie do jakiejś ideologi czy też religie doda się fanatyczne podejście wychodzi z tego ekstremizm. Masz fundamentalistów islamskich, żydowskich ale też i chrześcijańskich -- weźmy za przykład ludzi z tzw rodziny radia Maryja ojca dyrektora:-))) Osobiście bliżej mi jest do poglądów religijnych Pana Vikernes'a niż oszołoma z Torunia.

Powiem Ci, że w sumie uważam tak samo :). W dodatku patrząc na zmianę jaka dokonała się w Vargu po wyjściu z więzienia...Dobra, przejdźmy już do spraw muzyczno-artystycznych. Zacznijmy może od początku. Opowiedz jak to się stało, że usłyszałeś metal, złapałeś za bas i dołączyłeś do zespołu Slow Death.

Zanim dołączyłem do Slow Death moja metalowa droga już trwała dosyć długo:-)))) W telegraficznym skrócie było to tak. Jak wiesz (a raczej z racji wieku nie wiesz) lata '80 według mnie były najciekawszym okresem do dojrzewania, tego muzycznego też:-))) jak każdy w tamtych latach obiłem się o muzykę pop (Modern Talking i różne gówno czy Limahle). Na moje szczęście miałem sąsiadkę prawdziwą hipiskę, starsza o 10 lat, która za włosy mnie trzymając (wtedy krótkie jeszcze) kazała mi słuchać TSA. I to był początek mojej przygody z mocniejszym rockiem. Miało to miejsce coś około 82 roku. Później pod skrzydła wziął mnie wujek, który miał zbiór 1000 winyli! U niego liznąłem Thina Lizzego, UFO, Status Quo, The Who, Rolling Stone, The Beatles (swoją drogą nie uśmiej się ale do dzisiaj bardzo ważna dla mnie grupa:-))) i całej tej rockowej klasyki lat 60 i 70 tych. Pamiętam jak dzisiaj dzień (daty nie) w 86, kiedy idąc pod blokiem otwierają się okna i kolega Świder krzyczy - STARY DWAJ DO MNIE, MAMA NA BAZARZE KUPILA MI MASTER OF PUPPETS METALLICI. I tak zaczęła się moja przygoda z metalem. Później przyszedł czas na pierwsze Metalmanie (88,89 rok).Niezapomniane chwile. Nie pamiętam jak to było dokładnie ale któregoś dnia na naszej dzielni niejaki Ozi (Maciek Drozda), swoją drogą świetny już na tamte czasy gitarzysta powołał do życia Slow Death. Ponieważ wszyscy się znaliśmy z podwórka skład wyszedł jakoś sam z siebie.

Domyślam się, że to najlepsze czasy dla muzyki metalowej, żałuje, że nie mogłem choć ich zasmakować. A co do The Beatles to sam uważam ich za bardzo ważny zespół w historii rocka. Idąc już trochę dalej wciągnąłeś się w thrash i death metal, ale nie byłeś ortodoksem o czym świadczyła także Twoja fascynacja glamem...
Przyjacielu z glamem to historia zaczęła się od kiedy usłyszałem Guns N Roses:-))) Dosyć późno bo dopiero w roku 90. Do tego czasu bylem ortodoksyjnym death-thrash metalowcem. Usłyszałem Rudzielca, zakochałem się w Gunsach i moje horyzonty muzyczne rozszerzyły się w innym też kierunku:-))) Dzięki temu zacząłem słuchać Motley Crue, Poison. Trochę się chłopaki ze mnie śmiali ale co tam:-))) Jedno zaznaczę uniknąłem tego co było później nieuniknione co dla niektórych a mianowicie Nirvanomanii:-)))Nie to abym nie szanował Cobaina, ale jakoś mnie ta kraciastokoszulasta nacja nie pociągnęła. Owszem jako pierwszy na nasze osiedle przyniosłem płytę Pearl Jam Ten, którą kocham do dzisiaj, ale oprócz jeszcze Soundgarden moje seattlowskie fascynacje były słabe.

Czyli można powiedzieć, że zaliczyłeś każdy metalowy nurt po kolei. Przejdźmy do teraźniejszości. Teraz jesteś już szczęśliwym tatom, aktywnie spędzasz czas, grasz na basie w zespole Łeb Prosiaka, (do czego wrócimy za chwilę), fascynujesz się tatuażem, a do tego dochodzi za pewne praca- jak dajesz radę połączyć to wszystko?
To nic trudnego kolego:-) Bycie tatą 17-latka jest ciężkie fakt, ale mam mega dojrzałego syna dlatego odciąża mnie od takich zmartwień jakich ja przysparzałem mojej mamie w jego wieku:-) Jest sportowcem, dlatego wszelakie używki są dla niego obce. Tatuaż to moje hobby od...chyba 16 roku życia, kiedy to z kolega Wołasem i Daniłą dziergaliśmy sobie pierwsze krzyże (te obrócone w jedyną słuszną stronę) w lesie struną od gitary:-))) Jak ciebie to ciekawi to mi wydziergali wtedy po ciężkich bojach logo Deicide z jedynki. Prace mam ciekawą, chociaż przez tatuaże, muszę chodzić w koszuli z długim rękawem. Reasumując, wszystko można pogodzić jeśli się dobrze planuje.

Ponieważ jesteś także ogromnym fanem tatuażu, pytanie musi być też o tym- opowiedz o swoich dziarach, do których jesteś szczególnie sentymentalnie przywiązany, co przedstawiają, która z nich była „tą pierwszą” (o ile jeszcze znajduje się na Twoim ciele)?
Hahah, ta pierwsza (czyli szatańskie logo Deicide) już jest scoverowana dawno:-))) Sentyment mam do każdego wzoru na moim ciele. Zaczynałem się tatuować na początku lat 90, kiedy to ludzie, którzy dzisiaj są artystami, wtedy tylko ich udawali:-))) W efekcie czego po 2000r. musiałem dużo rzeczy coverowac, co trwa w sumie do dzisiaj. Znasz mnie trochę dlatego wiesz, ze sentymentem darze mój tatuaż Machine Head (logo z Supercharger)! Mam tez inwokacje z ulubionej powieści na nadgarstkach (Władcy Pierścieni). Kocham moje wszystkie dziary!

Za 4 dni konwencja w Gdańsku- bardzo bym chciał być, ale niestety nie dam rady. Będziesz tam? Czego spodziewasz się po tegorocznej edycji? Jakie masz nadzieje co do tej imprezy?
Będę bo chce ale tez i muszę, ponieważ prowadzę konferansjerkę na tej imprezie:-))) Jak co roku chłopaki z gdańskiego studia Pandemonium przygotowali mnóstwo atrakcji. Z tego co wiem będzie cała masa fajnych kapel, z czego ze dwie z USA. Ale najważniejsze, że będą super artyści z czołówki polskiej i europejskiej sceny tatuażu. Niestety nie wszyscy, których ja bym tam widział ale to już nie w mojej gestii leży ich zapraszanie. Nadzieje co do tej imprezy mam duże, ponieważ czuje się po części gdańszczaninem a w tym mieście jest mało imprez promujących takie rzeczy.

Przejdźmy do zespołu w którym obecnie grasz, czyli Łeb Prosiaka. Jak doszedłeś z chłopakami do porozumienia i wstąpiłeś w szeregi zespołu ?
Stary to mega spontaniczna akcja. Mój kolega a zarazem założyciel Łba Blitzu wystawił na FB ogłoszenie, ze szukają basisty. Ponieważ już jakiś czas nosiłem się z zamiarem rozruszania palców napisałem, ze w to wchodzę. I wlazłem:-)))). Chłopaki to zajebiste osoby!

Wokalista ŁP, Blitz to absolutny „asior” w polskim środowisku grindowym, jest niezwykle barwną postacią i świetnym szołmenem. Szczerze przyznam, że zapowiedź kawałka „Stara Rura” na imprezie Black Grind Death Fest w Warszawskiej Progresji to dla mnie mistrzostwo, lepsze od niejednego kabaretu. Obcujesz z nim na próbach, na koncertach. Czy jego zachowanie to element scenicznego szoł, czy jest taki po prostu na co dzień? A wracając jeszcze do tatuaży- przyznasz, że tatuaże Blitza z Warszawską Syreną itp. są niesamowite?

Mistrzu Blitzu to asior nad asiory, Mam przyjemność znać go dopiero dwa lata ale czuje jakbyśmy znali się od zawsze. Ten gość jest na co dzień cały grindowy:-))) Szoł, które robi na koncertach to czysto spontaniczny program artystyczny! Zero reżyserki i wcześniejszych przygotowań, dlatego jest to za każdym razem coś niesamowitego i jedynego w swoim rodzaju:-) Kabarety są reżyserowane, jego gigi nie:-)))Ha, co do jego dziary syreny, to szczerze powiem, że nie przyuważyłem jej:-))) Na próbach lata na golasa ale jakoś nigdy się nie wpatrzyłem co tam Mistrz Junior na nim wydziergał.

Jak już wspominałem, Łeb Prosiaka jest dla mnie i wielu innych pewnie fanów kultowym metalowym jajcarskim zespołem w Polsce, co wiąże się z tym, że jest traktowany z dużym przymrużeniem oka. Czy kiedyś chciałbyś pograć coś poważniejszego?
Jajca, czy tez nie odegrać takie coś równo to sztuka:-)Wiem coś o tym, ponieważ nawet w tej chwili, pisząc z Tobą mocuje się z ich materiałem. Dzisiaj próbex jak to mawia Bliztu. Nie wiem, czy wiesz ale wśród nas są bardzo dobrzy muzycy. Weźmy na ten przykład Niskiego (gitara), który gra z Olafem Deriglassoffem i był technicznym Janka Borysewicza. Pewnie, ze marzy mi się pograć coś innego. Osobiście mam ochotę na kapele, która stylistycznie będzie obracać się w klimatach Hardcore Superstar i Velvet Revolver ale do tego potrzebuję podciągnąć swój warsztat który w sumie nigdy nie był żadnym wielkim warsztatem:-))) Zaraz zaczynam regularne korepetycje z gry na basie także liczę, że na drugi rok moje palce będą sprawniejsze.

Jasne, w końcu Świnioujście to jeden z moich ulubionych albumów metalowych ogólnie! Wielkie Otwarcie Parasola w Dupie, też sobie cenie, ale wg mnie jest trochę przesadzone brzmienie pod względem siary hehe. No i ostatnie pytanie. Jakie są obecnie Twoje największe inspiracje muzyczne? Co najczęściej słuchasz? A może jest zespół który odświeżyłeś po latach ?
Uuuu stary tutaj jest o czym pisać:-))) Ostatnio moje loty muzyczne zahaczają o rzeczy, których kiedyś nie trawiłem a niepotrzebnie się blokowałem bo to wartościowe nuty. Weźmy na ten przykład progresiv. Zablokowany bylem na kapele Dream Theather długie lata. I po co się pytam?! straciłem masę. Znaczy się straciłem nie straciłem, teraz nadrabiam. Drugim nurtem, który był mi obcy to...właśnie mam kłopot z określeniem tego, ale kapele typu Bllindead, Cult Of Luna, Neurosis, Jarboe są jego najlepszymi przedstawicielami. Nie na darmo Blindead umieściłem na pierwszym miejscu ponieważ uważam ich za jeden z najciekawszych zespołów w naszym kraju. Co jeszcze? Ostatnio wchodzi mi cala masa amerykańskiego grania z tzw młodego pokolenia:-) Chevelle, Avenged Sevenfold, Breaking Benjamin, Rise Against. Kiedyś nawet tego nie chciałem tknąć palcem. Dzisiaj twierdze, ze tam jest cala masa zajebistych patentów. Myślę, ze trzeba dojrzeć do pewnych rzeczy i tyle. Jedni mi mogą wytknąć zdradę ideałów i diabelskich dźwięków a ja uważam death metal za moja kołyskę i zawszę do niej powrócę. Dodam, że moją jedyną inspiracją muzyczną od lat jest zespół MACHINE HEAD:-)))!!!

Wielkie Dzięki za Rozmowę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz